Witajcie!
Serdecznie dziękuję Wam za tak wiele ciepłych słów pozostawionych ostatnio pod moimi pracami. Każda blogerka/bloger wie, jakie to miłe wiedzieć, że ktoś do Was zagląda i pozostawia po sobie ślad :)
Zanim przejdę do kolejnej pracy - mała osobista "wycieczka" ;) Z pewnością każda z nas-rękodzielniczek ma wierne grono swoich "fanów" (przeważnie jest to rodzina ;) ). Ale czasem okazuje się, że nasze blogi odwiedzają osoby, których wcale byśmy o to nie podejrzewały. Czasem też najmilsze i najbardziej zaskakujące komentarze płyną z zupełnie nieoczekiwanych źródeł. Tak było ostatnio u mnie. Usłyszałam chyba największy komplement, jaki mogłabym sobie wyobrazić - że tworzę "prace z duszą"!!! Kasiu, dziękuję Ci za te słowa!!! :) i witam w gronie "cichych obserwatorów" :)
A teraz do rzeczy.
W moje prace staram się wkładać maksimum serca i zapału, jakie się da włożyć. Wychodzi różnie - czasem lepiej, czasem gorzej. Z tą pracą było trochę inaczej - koniecznie chciałam spróbować swoich sił w nowej technice mixed media, ale podeszłam do tej pracy raczej bez entuzjazmu, bez większego planu, trochę na spontan, bardzo "próbnie". Efekt samą mnie zaskoczył :)
Tak oto powstała pierwsza mixed mediowa butelka
Nic nie poradzę, że uwielbiam klimaty vintage, a portret tej dziewczynki "patrzył" na mnie za każdym razem, gdy przeglądałam serwetki z tego działu :) Doczekał się!
Motyw z serwetki przyklejony jako typowy decoupage. Za to cała reszta - to tzw. radosna twórczość ;) Ciekawy efekt widziałam przy zastosowaniu zwykłej gazy, więc musiałam wypróbować ;)) Klejona na Magic i utwardzona lakierem w sprayu prezentuje się zwiewnie, a jednocześnie jest sztywna i nieruchoma. Aż mnie to zdziwiło, ale zdecydowanie nie jest to moja ostatnia przygoda z gazą ;)
Do tego w ruch poszły perełki z jakiejś sztucznej biżuterii, która przestała pasować do czegokolwiek i sztuczne kwiatki, przemalowane na srebrno, muśnięte białą farbą.
Całą buteleczkę, żeby nie była nudna, potraktowałam klejem na gorąco, tworząc pionowe fale na całości i poziome pierścienie na szyjce butelki. Całość pomalowana na czarno, a dla odznaczenia się szlaczki z kleju pociągnięte zostały srebrną farbą.
Buteleczka, z założenia "treningowa", stała się jedną z moich ulubionych. Wiecie, że lubię nowości - nowe techniki, nowe preparaty, nowe tematy :) A więc ogłaszam wszem i wobec, że mixed media zaliczone i polubione :)
Z racji wykorzystania tego "co było pod ręką" (butelka po winie, perełki z biżuterii, kwiatki ze starego bukieciku, gaza opatrunkowa) - zgłaszam buteleczkę na wyzwanie Kwiatu Dolnośląskiego "Domowy Recykling"
Moja vintage-panienka nieśmiało pcha mnie w kierunku kolejnego wyzwania - tym razem w DIY "Stare, vintage, zardzewiałe". Nie wiem, czy DT zakwalifikuje moją pracę, jako wystarczająco "vintage", ale dla samej frajdy zabawy - spróbuję :)
Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do końca - za odwiedziny i cierpliwość :)
I życzę miłego kolejnego tygodnia.