Witajcie ponownie!
Na wstępie chciałabym Wam gorąco podziękować za przemiłe komentarze pod moim postem o wałeczku ślubnym. Mam nadzieję, że skoro Wam się podobał, to Nowożeńcom również :)
Dziś przedstawię Wam kolejną deseczkę (pierwsza TU), która powstała już chwilkę temu, ale trochę naczekała się na haczyki (stąd część fotek jeszcze bez haczyków).
Hasło na deseczce prześladowało się mnie już od dość dawna - kiedyś się na nie natknęłam i wiedziałam od razu, że prędzej czy później je wykorzystam. Pewnie dlatego, że wg sentencji na pewno nie jestem nudną kobietą ;)
Deseczka w błękicie - osobiście kocham każdy odcień niebieskiego :)
Pojawiły się na niej również szablonowe zawijaski , podcieniowane lekko dla większego efektu.
Z tyłu również szablonowy znaczek "handmade" - jakoś nie mogłam się powstrzymać :)
Powiem Wam jednak, ze po ostatnim razie (czyli pierwszym dla mnie) chyba zżarła mnie zbytnia pewność siebie i tak "spaszteciłam" ten znaczek na wstępie, że nawet żal było robić zdjęcia i Wam pokazywać. Wstyd niebywały!!! No cóż, pasztecik został zamalowany i wykonany ponownie.
Efekt - idealnie nie jest, ale dla mnie zadowalająco :)
A tak prezentuje się deseczka już z sznureczkiem do zawieszenia i delikatną koronkową kokardką na rączce. Zdjęcie w aranżacji jesiennej :)
Moje prace na Kiermasz dla Amelki (przynajmniej zadeklarowane 3) są gotowe, ale praca wre i będzie ichznacznie więcej.
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie.