Witaj miły Gościu! Bardzo się cieszę, ze odwiedzasz mojego skromnego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza. Proszę podpisz się lub nawet zostaw adres e-mail do siebie :) Miłego oglądania!

środa, 29 czerwca 2016

Metamorfoza lustra

Witajcie!

Oj oj, miało mnie tu być więcej, a znowu przeleciał prawie miesiąc. No i narobiło się zaległości, które jednak postaram się nadrobić.
Gdzieś w okolicy marca zadzwoniła do mnie Pani Gosia, która widziała kiedyś odnowione krzesełka u mojej cioci (dla przypomnienia TU) i poprosiła o metamorfozę jej ramy od lustra. Oj, naczekała się na mój wolny termin, ale na początku maja przystąpiłam do pracy. 
Najpierw poszłam zobaczyć mojego nowego "pacjenta" i... o kurcze, nie wiem dlaczego ubzdurałam sobie, że lustro jest raczej standardowych, średnich rozmiarów. A tu moim oczom ukazał się masywny złoty kolos, długości pewnie z półtora metra (szacuję "na oko", bo nie zdążyłam zmierzyć). 


 Pani Gosia zmieniała wystrój domu i złoto absolutnie jej do tego nie pasowało, więc chciała żebym zmieniła kolor ramy na srebrny. Hmm, nigdy czegoś takiego nie robiłam, ale "co tam - kiedyś musi być ten pierwszy raz"- pomyślałam i przyjęłam zamówienie. A żeby było śmieszniej, usłyszałam, że to lustro jest w ich rodzinie już dłuższy czas i szkoda się go pozbywać. No pięknie, zero presji ;)))

No ale jak się podjęłam, to trzeba było stawić temu czoło. Rama lustra miała przepiękne rzeźbione ornamenty na narożnikach i w połowie każdego ramienia, do tego postarzane.


 Oczywiście postanowiłam zrobić wszystko, żeby ten retro-charakter zachować. 
W sumie malowałam 2 razy, bo z pierwszego nie byłam zadowolona, a poprawek dokonywałam niezliczoną ilość razy. Z racji tego, że używałam "śmierdzącej" farby, musiałam pracować w piwnicy, a to oznaczało pracę wieczorami, gdy moja Księżniczka udawała się do krainy snu ;) A że w piwnicy światło kiepskie, to po skończeniu każdej próby wnosiłam lustro do domu i... zonk! Okazywało się, że zawsze znalazłam jakieś niedociągnięcia...
W końcu efekt końcowy prezentował się tak:



Zdjęcia zrobione przez Panią Gosię po zainstalowaniu lustra w docelowym miejscu (bo na odbiór przyjechała za wcześnie i nie zdrążyłam porobić własnych zdjęć).

I jeszcze próba zaprezentowania zdobień PRZED i PO spotkaniu ze mną ;) 



Ostatecznie malowanie tych ornamentów sprawiło mi największą frajdę. Efekt był, według mnie, zadowalający, ale klientka była wręcz zachwycona, więc kamień spadł mi z serca, że nie popsułam rodzinnej pamiątki :)

A oto moja hostessa prezentująca uroki starego lustra i odkrywająca swoją "siostrę-bliźniaczkę" ;)


I kolejny "pierwszy raz" zaliczony :)

Obiecuję, że już niedługo pojawię się tu z kolejną pracą. 
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i każdy pozostawiony tu ślad.

czwartek, 2 czerwca 2016

Powrót do przeszłości

Witajcie!

Udało mi się wykroić chwilkę na nowego posta, bo moja Księżniczkę ucina sobie drzemkę (pewnie standardowe pół godzinki, ale zawsze coś). Post będzie króciutki, taki postunio, bo i nie ma się za bardzo co rozpisywać.
Myślałam, że z tzw. prac przedblogowych pokazałam już wszystko na samym początku. Zapomniałam jednak o jednym obrazie, który wykonałam na rocznicę ślubu moich rodziców, a który cichutko wisi sobie u nich w korytarzu. I ostatnio mnie olśniło, że on jednak nie doczekał się ani jednej fotki do mojego archiwum, a tym bardziej miejsca na blogu. 
A więc nadrabiam tę zaległość:


Wykonałam go już lata temu, będzie może z 10 albo i więcej. Pracy było co niemiara, bo krzyżyki pokrywają całą kanwę, ale wzór i efekt były tego warte.

I jeszcze jak to wygląda na ścianie:
 

I to by było na tyle. Krótko i zwięźle, żeby zmieścić się w czasie, gdy moja Maleńka śpi ;) A tu trzeba naprawdę tempa (dobrze że szybko piszę na klawiaturze).
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i każde pozostawione słowo. Już niedługo przedstawię moją kolejną metamorfozę (byłoby już, ale znowu zauważyłam jakieś drobne niedociągnięcia i przedmiot oczekuje na poprawki).
Pozdrawiam