Witajcie po długiej przerwie!
Strasznie dawno mnie tu nie było... :( Okazuje się, że to już trzy miesiące od mojego ostatniego posta. Tym razem powodem nie był brak czasu, a sprawy zdrowotne. Prawie dwa miesiące byłam "wyłączona" z normalnego życia, brakowało nawet siły i ochoty, żeby dotknąć komputera... A potem na dodatek komputer padł totalnie, z dysku nie było co ratować... Niestety wiele rzeczy i zdjęć utraciłam bezpowrotnie :(
Od jakiegoś czasu czuję się już jednak lepiej i zabrałam się (w miarę możliwości) do nadrabiania zaległości robótkowych. Niestety wiele zamówień musiałam odrzucić, za co bardzo przepraszam - nie przychodziło mi to łatwo... Wiecie jak to jest - chciałoby się zadowolić wszystkich, ale bez "zajechania się" na śmierć się nie da... No więc musiałam nauczyć się mówić "nie".
Dziś na szybko chciałabym pokazać Wam dwa zdecoupażowane serduszka.
Jedno powstało już latem (było ze mną na moim pierwszym pokazie) i miało trafić do mojej przyjaciółki na urodziny, ale... oczywiście coś poszło nie tak i nie udało się na czas... Ale "co ma wisieć - nie utonie" i serduszko zostało częścią gwiazdkowego prezentu :)
Drugie serduszko zamówiła moja mama i mimo zaczynających się rewolucji z samopoczuciem, udało mi się je jakoś skończyć :) Miało ono być prezentem na 18. urodziny, a więc sentencja musiała być mądra. Padło na słowa Jana Pawła II.
Szczerze powiem, że postanowiłam wypróbować tu transfer na zmywacz do paznokci, ale jak to zawsze bywa, gdy się staramy - nie wyszedł najlepiej... :( Z braku czasu musiałam się ratować mazakiem :/ dlatego nie jestem z tej pracy do końca zadowolona. Ale i mamie i obdarowanej się podobało, więc to chyba ważne.
A tak wyglądało zapakowane i gotowe do drogi :)
Dziękuję Wam wszystkim za odwiedziny u mnie mimo mojej przydługawej nieobecności. Postaram się teraz częściej tu bywać i do Was zaglądać.