Witaj miły Gościu! Bardzo się cieszę, ze odwiedzasz mojego skromnego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza. Proszę podpisz się lub nawet zostaw adres e-mail do siebie :) Miłego oglądania!

wtorek, 28 października 2014

Łazienkowy kosz na szczotki

Witajcie...
... w ten zimny dzień. U Was też tak nieprzyjemnie? Rano, gdy szłam do pracy, termometr wskazywał -1 st. Ja to jednak jestem stworzenie ciepłolubne i gdy widzę coś takiego, najchętniej wkulnęłabym się z powrotem pod kołderkę i zapadła w sen zimowy ;)
Póki co jednak pokażę Wam moją ostatnią pracę, która wczoraj trafiła do nowego właściciela, a właściwie właścicielki. Pani Kasia była zadowolona, więc mogę pokazać szerszej publiczności.
Kosz jest dość spory (oczywiście zapomniałam wymierzyć), z łatwością mieści kilka ryz papieru do drukarki ;) Ma służyć jako pojemnik na szczotki do włosów i inne przybory.
Kosz wykonany z papierowej wikliny, pokryty kilkoma warstwami bezbarwnego lakieru, ozdobiony wzorami postarzanych róż.  Cały jest w kolorze delikatnego beżu, z brązowym paskiem u dołu.
Na zdjęciach słabo widać ten beż, ale może na tym zdjęciu będzie widoczna różnica, bo środek kosza wymalowałam na biało.
Wieczko wyplotłam dwoma splotami i ozdobiłam różami po przeciwległych stronach.
Do tego wieczko otrzymało wstążkę i kokardę z pięknym czekoladowym kolorze.
A skoro mowa o przyborach do włosach to pokażę Wam, co stało się w moim obiektem czesania ;) Ups, to już miesiąc, gdy przyniosłam moje włosy do domu w torebce ;)
Trafią w dobre ręce, do jakiejś fundacji, która będzie wiedziała kogo i jak obdarzyć nową fryzurą...
Dziękuję Wam, że ze mną jesteście i zaglądacie tu od czasu do czasu.
Trzymajcie się ciepło w te chłodne jesienne dni i wieczory!

sobota, 18 października 2014

Obiecane - wykonane :)

Witajcie!
 
Na liście z zamówieniami  pozycji nie ubywa, ale powoli staram się je realizować. Przeszkodą jest jak zawsze - wszechobecny brak czasu.... :( No ale cóż, bywa. Nic tylko zacisnąć zęby i brać się do roboty :)
 
Dziś chciałabym Wam pokazać ostatnią wakacyjną zaległość. Obiecałam ją wykonać już w zeszłym roku, i z końcem wakacji wzięłam się ostro do roboty. Ale po kolei...
Moja Matka Chrzestna miała w kuchni 3 stare krzesła. W sumie to na nich siedziała moja mama i karmiła maleńką Asiunię :) więc stosunek do nich mam dość sentymentalny. Krzesła mają już ok 50 lat i upływ czasu zrobił swoje. Postanowiłam dać im drugie życie :)
Nigdy wcześniej nie pracowałam nad meblami, ale w sumie co za różnica - drewniane, płaskie powierzchnie, tyle tylko że "trochę" większe  niż te, na których znęcałam się do tej pory ;) Hmmm, bardzo "trochę".
 
No ale koniec gadania.
Krzesła po metamorfozie wyglądają tak:
 
 
Powstały trzy identyczne (jeśli w rękodziele można mówić o identyczności) sztuki.
Kwiatki, zarówno na siedzisku, jak i na oparciu, pochodzą z dwóch różnych serwetek, natomiast czarne ornamenty wydrukowałam na serwetce sama :)
 
Poniżej trzy zestawienia przed i po metamorfozie. Oczywiście moja kieszonkowa skleroza nie pozwoliła mi zrobić zdjęcia krzesła przed dotknięciem go farbą, stąd na pierwszym zdjęciu widać krzesło już z pomalowanym rantem siedziska... No cóż, zdarza się ;)
 
 
Na oparciu znalazła się śliczna postarzana róża oraz drobne zawijaski, które pojawiły się także na tylnej stronie.
 
 
Z siedziskiem było najwięcej zabawy, bo NIGDY nie przyklejałam tak dużej serwetki na raz! Ale wyszło w miarę (no dobrze, trochę papieru ściernego i lakier i jest do przyjęcia) ;)
 
 
Żeby zachować charakter krzesełek i uwidocznić ich wiek, zrobiłam przetarcia na brzegach, które zresztą zażyczyła sobie Ciocia :) Myślę, że wyszło dość "staro" ;)
 
 
 
Najważniejsze, że Cioci się podobają. Śmiałyśmy się, że w przyszłym roku w moje łapki może trafić jeszcze stół do kompletu ;) Zobaczymy... :)
 
Postanowiłam zgłosić krzesełka na II wyzwanie w DECU Style u Zuzy.
Myślę, że łapią się w szeroko rozumiany styl vintage, choć jest to bardziej kolorowy vintage niż standardowy.
 
 
 

wtorek, 14 października 2014

Kolejna urodzinowa filiżanka XXL

Witajcie!
 
Muszę się Wam do czegoś przyznać - mam problem... Tak, tak, problem. Po prostu nie umiem odmawiać! :) To się chyba nazywa brak asertywności :)
Nie tak dawno napisała  do mnie Pani Jagoda, pytając o filiżankę na urodziny swojego ojca. Które? Oczywiście 80-te :) Moim przeznaczeniem chyba są filiżanki na 80-te urodziny ;) Dostałam bardzo krótki termin realizacji i biorąc pod uwagę pozostałe projekty zaczęte lub czekające na zaczęcie... oj, miałam dylemat. Rozsądek nakazywał odmówić, ale serce nie umiało...
No i zgodziłam się :)
Pani Jagoda otrzymała przesyłkę wczoraj i wiem, że była zadowolona :) Jak komuś podoba się coś, co robię, to jest chyba największa przyjemność :)
 
Pani Jagoda pozostawiła mi dużo swobody w doborze kompozycji. Postanowiłam użyć krepy w kolorze, jakiego jeszcze nie stosowałam.
Wyszło tak:
 
 
Wrzosowe różyczki stanowiły niezłe tło dla kremowej liczby 80.
Do tego ciemno-fioletowa, podwójna kokarda.
 
 
Nigdy nie pamiętam, żeby wymierzyć filiżanki przed pakowaniem, żeby Wam podać mniej więcej wymiary. Tym razem było inaczej - Huuurrraa, pamiętałam! I teraz powinno nastąpić podanie wymiarów, ale... w wirze sprzątania wyrzuciłam notatki... :(
O ile dobrze pamiętam obwód filiżanki wynosił ok 75cm, natomiast po liczeniu różyczek ze zdjęcia wyszło mi ok 100 ogółem.
 
 
Jutro, czyli w środę, filiżanka trafi do Szanownego Jubilata. Mam nadzieję, że będzie mu się podobać.
Pani Jagodo, dziękuję za zaufanie i powierzone mi zadanie i zapraszam do dalszych odwiedzin na moim blogu.
Reszcie dziękuję, że są ze mną i pozdrawiam serdecznie!

sobota, 11 października 2014

WYNIKI CANDY !!!

Witajcie!!!
 
Przepraszam, że kazałam Wam tyle czekać na wyniki mojej urodzinowej zabawy!
 
Przede wszystkim dziękuję osobom, które zechciały wziąć w niej udział - było Was 10 :)
Jak na pierwsze Candy i krótki staż mojego bloga, uważam, że to całkiem nieźle.
 
A więc -  "nadejszla wiekopomna chwila" ;)
 
Właśnie przed chwilą dokonałam losowania. Nie zatrudniałam komisji losujące, bo właśnie jedyny kandydat wyszedł z domu :) Postawiłam na internetową stronę losującą.
 
Najpierw przygotowałam listę Dziewczyn, które wzięły udział w zabawie:
 
 
Każda jak widać otrzymała swój numerek, zgodnie z kolejnością zgłoszenia.
Było Was - jak już wspomniałam 10 - więc taki przedział wpisałam w "maszynę losującą".
 
 
A oto zwyciężczyni !!! :)
 
 
Zwyciężczynią mojego pierwszego urodzinowego Candy zostaje Sutasz Agi :)
Gratuluję, Kochana, i czekam na adres na maila!
Cóż, chyba to znaczy, że jednak Twoim przeznaczeniem jest zaczęcie prac w technice decoupage! :)
Życzę odwagi i satysfakcji z pierwszych prób :)
Reszcie Pań serdecznie dziękuję jeszcze raz, nie tylko za udział w zabawie, ale również za opinie o moich pracach :)
 
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru!
 

piątek, 3 października 2014

Bezpańskie koszyczki

Witajcie!!
 
Znowu mnie tu nie było jakiś czas... :( Powód? Mnóstwo pracy. Zawsze tak jest - jak nie mam zamówień, to siedzę i wymyślam sobie zajęcia, a jak zamówienia zaczną się sypać, to nie wiem, gdzie ręce wsadzić ;)
Ale dobrze jest tak, jak jest i cieszę się, że parę osób zechciało przygarnąć moje prace.
 
Dziś króciutko - chciałabym Wam pokazać dwa koszyczki, które również  poszły ze mną na mój publiczny debiut.
Zrobione zostały już jakiś czas temu (chyba w okolicach Wielkanocy), nawet je pomalowałam na piękny niebieski kolor i... no właśnie, zabrakło pomysłów, chęci i przeznaczenia, żeby je wykończyć... I tak sobie stały, wetknięte w kąt, żeby nikomu w miarę możliwości nie zawadzały.
Mój wzrok padł na nie przy okazji mojej prezentacji na Biesiadzie Sąsiedzkiej. Czasu miałam mało na wykonywanie nowych prac, więc postanowiłam zrobić użytek z tych bezpańskich koszyczków :)
Szczerze powiem, że wykończenie trwało tak krótko, że aż wstyd, że wcześniej tego nie zrobiłam.
 
A efekt? Dla mnie zadowalające, ale oceńcie sami :)
 
 
Prostokątny koszyczek, polakierowany i z delikatną ozdobą w postaci serduszka
 
 
Serduszko zrobiłam z glinki samoutwardzalnej (moja pierwsza próba z glinką).
Kształt wycięłam przy pomocy prowizorycznego wykrawacza w puszki po piwie :) Największym problemem okazało się zrobienie struktury na serduszku - nic nie chciało się odbić wystarczająco wyraźnie. Aż w końcu - EUREKA!!! Przed zeszłym Bożym Narodzeniem kupiłam w Pepco śliczne ażurowe serce, ozdobę,której nigdy nie użyłam. Więc odcisnęłam te zawijaski,  a potem pomalowałam złotą farbą :)
 
 
W tym koszyczku zrobiłam dno kartonowe, żeby zachować kształt.
 
 
Drugi koszyczek jest okrągły. Jako dekorację wybrałam delikatną koronkę
 
 
Dodatkowo, żeby koszyczek nie wyglądał tak, jak poprzedni i żeby zaprezentować inne możliwości, zrobiłam bardzo delikatnie jasne przetarcia.
 
 
W tym przypadku dno wyplotłam :)
 
 
Przypominam i zapraszam do wzięcia udziału w moim urodzinowym CANDY - zapisy jeszcze do wtorku do północy. Nie ma wiele chętnych, więc szansa wygrania spora :)
 
Pozdrawiam i życzę Wam miłego weekendu!

niedziela, 21 września 2014

Grzybowy słoiczek

Witajcie!

Chciałam Wam dzisiaj pokazać słoiczek, który robiłam spontanicznie na moją prezentację.
To było tzw. "przyjemne z pożytecznym" :)


Słoik po dużej kawie rozpuszczalnej został oczywiście ozdobiony techniką decoupage.
Część elementów musiałam zaimprowizować, bo serwetka nie pasowała dokładnie.
Na tylnej ściance po raz pierwszy wypróbowałam skomplikowaną metodę "chlapania" ;)


Aby dodać delikatnego postarzającego charakteru, u góry dodałam koronkę. A żeby pasowała kolorystycznie - wykąpałam ją wcześniej w kawie :)


Już na etapie pracy nad słoiczkiem, miałam dla niego konkretne przeznaczenie - znalazły się w nim suszone grzybki z mojego ostatniego grzybobrania :)


A to mój dzisiejszy zbiór :)
Nie tak dużo jak ostatnim razem, ale same młodziutkie sztuki.
To taki gratis do 3-godzinnej terapii tlenowej ;)



A jak się patrzy na takie piękne pękate słodziaki, to aż szkoda ich kroić...


A tu jeszcze kilka foteczek z lasu :)
Robione telefonem, więc jakość nie jest porażająca ;) delikatnie mówiąc. Ale piękno Matki Natury oddaje w niezłym stopniu.





Podobno nadchodzą u nas chłodniejsze dni, więc może ten wypad na grzybki był ostatni... :(
Wiem, że gdy dziś przyłożę głowę do poduszki, dalej będę widziała te brązowe łebki.

Dziękuję Wam za odwiedziny i przypominam  o moim pierwszym Candy.
Życzę udanego nadchodzącego tygodnia.

piątek, 19 września 2014

Piątkowy temat - osłonki na wino :)

Witajcie w ten piątkowy wieczór!
 
Najpilniejsze plany wykonane:  prezentacja - zaliczona, Candy - zorganizowane! Można wrócić do nadrabiania zaległości :)
 
Pomyślałam, że tak przy piątku całkiem na miejscu będzie pokazać trzy kolejne moje dzieła, a mianowicie osłonki na wino :)
Nigdy wcześniej ich nie robiłam, ale postanowiłam spróbować właśnie na prezentację - żeby pokazać, że rękodzieło to nie tylko ozdoba, ale również przedmiotu użytkowe.
Często zdarzało nam się kupować wino, idąc w odwiedziny do kogoś i zawsze problem pojawiał się przy pakowaniu. Generalnie zawsze stawało na kupnej, papierowej torebce na prezenty... :/  Zero oryginalności!
Dlatego postanowiłam moich sił w osłonkach :) Powstały trzy od razy, każda inna!
Oto one:
 
 
W tym miejscu chcę gorąco podziękować Ani Iwańskiej, która na swoim blogu zamieściła świetny kursik na przygotowanie grafik do transferu, a tym samym otworzyła mi oczy na możliwości programu PowerPoint. Dziękuję, Aniu, bo dzięki Tobie mogłam tu wstawić mój pierwszy kolaż prac :)
 
A wracając do rzeczy - każda z moich osłonek po kolei:
 
Pierwsza to prosta osłonka pionowa, z przeznaczeniem na bezokazyjną wizytę towarzyską :)
Papierowa wiklina, rant wykończony satynową wstążką, ozdobiony techniką decoupage.
 
 
 
 
Druga osłonka też jest bezokazyjna, ale może spełniać rolę dekoracyjną w swoim nowym domu. To osłonka-armatka na wystrzałowe winko ;)
Papierowa wiklina plus delikatna dekoracyjna kokarda z satynowej wstążki.
 
 
I armatka w plenerze :)  (trzeba korzystać, póki jeszcze można)
 
 
 
 
Ostatnia armatka jest z przeznaczeniem na ślub. Ostatnio coraz więcej słyszałam przypadków, że Młodzi życzą sobie winko zamiast kwiatków (a co, więcej zabawy). No i tu znowu pojawia się problem ze standardowym opakowaniem... torebka na prezenty. A może właśnie niekoniecznie?
 
 
Papierowa wiklina, satynowa wstążka do wykończenia rantu, krepinowe różyczki, no i oczywiście obrączki (z którymi miałam największą zagwozdkę) :)
 
 
 
 
Dziękuję za odwiedziny i życzę Wam miłego weekendu :)