Witajcie!
Dziś postaram się, żeby było mało gadania, a więcej zdjęć :)
Tytułem wstępu - macie tak czasem, że tylko robótki trzymają Was przy zdrowych zmysłach i pozwalają przetrwać, gdy wszystko idzie nie tak? U mnie tak ostatnio było... Dwa "rozgrzebane" projekty, jeden pilniejszy od drugiego, a oba zapewniły mi tyle pracy, że nie było czasu za wiele myśleć.
Pierwszy ukończony projekt to skrzyneczka/szkatułka w stylu shabby chic (moja pierwsza w tym stylu chyba) dla koleżanki z pracy, która odchodzi od nas. Miał to być miły pożegnalny upominek. Obdarowana zadowolona, więc mogę Wam pokazać :)
Z danych technicznych - szkatułka była dość sporych rozmiarów: 24 x 16 x 10,5 cm - jak na razie największa, jaką popełniłam :)
Pudrowy róż dołu został przełamany białą bawełnianą koronką. Biała góra lekko postarzona patyną, tak samo jak ranty dolnej części.
W środku w dolnej części pojawiły się różyczki takie jak na wieczku. Dodatkowo na wewnętrznej stronie wieczka umieściłam nasze zdjęcie grupowe z pracy - żeby koleżanka myślała o nas za każdym razem, gdy otworzy skrzyneczkę :)
Jak na złość w mojej ulubionej pasmanterii nie było delikatnej różowej koronki, a więc kupiłam białą i przemalowałam na ten sam kolor, co dół skrzyneczki. Koronką ozdobiłam zdjęcie ze wszystkich stron, dodałam perełki na narożnikach i różową wstążeczkę w jednym rogu.
Na wieczku przy brzegach również znalazły się perełki w płynie - jak na bogato, to na bogato ;)
Muszę się Wam do czegoś przyznać - coraz bardziej podoba mi się zabawa z cieniowaniem i coraz śmielej sobie poczynam w tym temacie. Do odważnych świat należy :)
Historia z cieniowaniem tym razem okazała się koniecznością - gdy nakleiłam motywy różyczek na białe wieczko, okazało się, że tło serwetki wcale nie było takie białe, jakby się mogło wydawać, przez co pojawiła się taka zielonkawa poświata przy motywie. Żeby się tego "gryzło" po oczach), postawiłam na cieniowanie klasyczne kolorowe. Efekty PRZED i PO poniżej. Osobiście mnie się podoba, choć zeszły mi na to dwa wieczory...
A tak wyglądała szkatułka gotowa do drogi :)
I to by było chyba na tyle. Poniżej jeszcze kilka zdjęć, bo nie mogłam się zdecydować, które zamieścić... Tak to jest, jak się pstryka fotki w kilku lokalizacjach i z kilkoma tłami, a potem ciężko z którychś zrezygnować, bo wszystkie mają w sobie coś fajnego ;)
Okazuje się, że charakter pracy idealnie wpisał się w dwa wyzwania, więc z chęcią do nich dołączam :)
Bardzo Wam dziękuję, że nadal do mnie zaglądacie oraz za każde pozostawione słowo.
Życzę Wam miłego weekendu :)