Strony

niedziela, 19 listopada 2017

Butelka mixed media

Witajcie!

Serdecznie dziękuję Wam za tak wiele ciepłych słów pozostawionych ostatnio pod moimi pracami. Każda blogerka/bloger wie, jakie to miłe wiedzieć, że ktoś do Was zagląda i pozostawia po sobie ślad :)

Zanim przejdę do kolejnej pracy - mała osobista "wycieczka" ;) Z pewnością każda z nas-rękodzielniczek ma wierne grono swoich "fanów" (przeważnie jest to rodzina ;) ). Ale czasem okazuje się, że nasze blogi odwiedzają osoby, których  wcale byśmy o to nie podejrzewały. Czasem też najmilsze i najbardziej zaskakujące komentarze płyną z zupełnie nieoczekiwanych źródeł. Tak było ostatnio u mnie. Usłyszałam chyba największy komplement, jaki mogłabym sobie wyobrazić - że tworzę "prace z duszą"!!! Kasiu, dziękuję Ci za te słowa!!! :) i witam w gronie "cichych obserwatorów" :)

A teraz do rzeczy.
W moje prace staram się wkładać maksimum serca i zapału, jakie się da włożyć. Wychodzi różnie - czasem lepiej, czasem gorzej. Z tą pracą było trochę inaczej - koniecznie chciałam spróbować swoich sił w nowej technice mixed media, ale podeszłam do tej pracy raczej bez entuzjazmu, bez większego planu, trochę na spontan, bardzo "próbnie". Efekt samą mnie zaskoczył :)

Tak oto powstała pierwsza mixed mediowa butelka


Nic nie poradzę, że uwielbiam klimaty vintage, a portret tej dziewczynki "patrzył" na mnie za każdym razem, gdy przeglądałam serwetki z tego działu :) Doczekał się!


Motyw z serwetki przyklejony jako typowy decoupage. Za to cała reszta - to tzw. radosna twórczość ;) Ciekawy efekt widziałam przy zastosowaniu zwykłej gazy, więc musiałam wypróbować ;)) Klejona na Magic i utwardzona lakierem w sprayu  prezentuje się zwiewnie, a jednocześnie  jest sztywna i nieruchoma. Aż mnie to zdziwiło, ale zdecydowanie nie jest to moja ostatnia przygoda z gazą ;)


Do tego w ruch poszły perełki z jakiejś sztucznej biżuterii, która przestała pasować do czegokolwiek i  sztuczne kwiatki, przemalowane na srebrno, muśnięte białą farbą.



Całą buteleczkę, żeby nie była nudna, potraktowałam klejem na gorąco, tworząc pionowe fale na całości i poziome pierścienie na szyjce butelki. Całość pomalowana na czarno, a dla odznaczenia się szlaczki z kleju pociągnięte zostały srebrną farbą.



Buteleczka, z założenia "treningowa", stała się jedną z moich ulubionych. Wiecie, że lubię nowości - nowe techniki, nowe preparaty, nowe tematy :) A więc ogłaszam wszem i wobec, że mixed media zaliczone i polubione :)

Z racji wykorzystania tego "co było pod ręką" (butelka po winie, perełki z biżuterii, kwiatki ze starego bukieciku, gaza opatrunkowa) - zgłaszam buteleczkę na wyzwanie Kwiatu Dolnośląskiego "Domowy Recykling"

http://www.kwiatdolnoslaski.pl/2017/11/domowy-recykling-wyzwanie-w-listopadzie.html
 
Moja vintage-panienka nieśmiało pcha mnie w kierunku kolejnego wyzwania - tym razem w DIY "Stare, vintage, zardzewiałe". Nie wiem, czy DT zakwalifikuje moją pracę, jako wystarczająco "vintage", ale dla samej frajdy zabawy - spróbuję :)

http://diytozts.blogspot.com/2017/11/25-wyzwanie-stare-vintage-zardzewiae.html#
 
Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do końca - za odwiedziny i cierpliwość :)
I życzę miłego kolejnego tygodnia.

środa, 8 listopada 2017

Lawendowa Prowansja

Witajcie Kochani!
 
Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa oraz uwagi  pod makową deseczką - fakt, że ktoś tu zagląda, dodaje chęci do pracy i blogowania :)
 
Dziś przybywam do Was z kolejną pracą, gdzie użyłam serwetki, w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia i ta miłość cichutko  czekała sobie na swoją kolej.
Hahaha, w końcu miłość wieczna jest, nieprawdaż? Musi tylko trafić na właściwy czas ;)
 
 
Lawendowe pole Prowansji... Ehhhh, nigdy nie byłam we Francji, nawet tranzytem, choć miałam sporo do czynienia z Francją przez 4 lata studiów. Wybór specjalizacji podyktowany był co prawda upodobaniem do języka francuskiego (język miłości?), ale piękno tego kraju jest bezdyskusyjne... W sferze marzeń pozostaje (i pewnie pozostanie) wycieczka szlakiem zamków nad Loarą...
 
Ale wracając do szkatułki - moja "dzisiejsza" Francja ma kolor i zapach lawendy :)
 
 
Biała góra wieczka odbija się delikatnie od lawendowego dołu. W sumie to taki blady lawendowy, ale ja lubię w moich pracach stosować delikatne kolory, czasem wręcz pastele. Tu nie chciałam po prostu przytłumić piękna lawendowego pola z serwetki :)
 
 
Każdy bok dolnej części szkatułki otrzymał także wypukłe ornamenty. Nie powiem, że są one z mojego ulubionego szablonu, bo "zakochuję się" w każdym kolejnym szablonie, którego użyję - taka kochliwa jestem ;) Ale fakt - ten jest wyjątkowo ładny. Ten sam motyw razy cztery.
 
 
Wszystkie krawędzie zostały postarzone ciemnofioletową farbą - takie "oryginalne" postarzanie, bo jednak do tego zabiegu wolę patynę, ewentualnie brązową farbę lub zadrapania, ale w tym przypadku postanowiłam zostać w jednej tonacji. Poza tym lawenda z brązem trochę mi się gryzła ;)
 
 
W środku kolory dopasowane do części zewnętrznej - góra na biało, dół na lawendowo :)
Na wieczku od środka dodatkowo dekoracyjne serduszko z bukiecikiem lawendy :)
 
 
Oj było z tym serduszkiem zabawy... I nie dlatego, że trudne - absolutnie nie, bo cóż trudnego może być w małym, płaskim serduszku? Problem był w mojej nadgorliwości i chęci polakierowania tego maleństwa zanim dobrze wyschła farba na brzegach, przez co z rezultacie farbę tę starłam i musiałam "paprać" od nowa. No cóż, jak powszechnie wiadomo "nadgorliwość gorsza od faszyzmu", więc dostałam za swoje :)
 
 
I jeszcze zdjęcie z pięknego letniego pleneru. Nie musiałam daleko szukać - pod blokiem rosły piękne, delikatnie zwiewne kwiaty, kolorystycznie idealnie pasujące mi do zdjęć ;)
 
 
Z racji tematyki  szkatułkę zgłaszam na wyzwanie "Podróże małe i duże - Francja" w Art Piaskownicy. Wiem, że moim pracom wiele brakuje do ideału, ale po prostu lubię brać udział w takich zabawach - dla samego udziału :)
 
http://art-piaskownica.blogspot.com/2017/11/podroze-mae-i-duze-francja-edycja.html
 
Z rozmarzoną głową pełną lawendą jeszcze raz wielkie "MERCI" za odwiedziny i AU REVOIR!