Była już modelina, były szkice, więc pora na kolejny etap. Z haftem krzyżykowym spotkałam się w podstawówce na lekcji techniki, ale była to jednorazowa przygoda. W liceum zaczęłam pracować jako wolontariusz w świetlicy socjoterapeutycznej dla dzieci, a potem trafiłam do Warsztatów Terapii Zajęciowej i tam na nowo odkryłam haft. I tak się zaczęło... To od tych wspaniałych ludzi dostałam mój pierwszy wzór i powstał pierwszy krzyżykowy obraz...
A potem przejrzałam stare gazety mamy i znalazłam dwa śliczne wzory.
Wiele osób uważa, że haftowanie to strasznie nudne zajęcie, ale dla mnie byał to zawsze odskocznia od codzienności lub po prostu zabijanie. Jako że jestem osobą, która nie uznaje bezczynności, wolałam wykorzystywać wolny czas na coś kreatywnego. Szczególnie czas, który spędzałam w pociągu w drodze na i ze studiów (5 godzin w jedną stronę), mijał znacznie szybciej, gdy brałam ze sobą moje hafciki. Kiedyś usłyszłam w pociągu od pewnej kobiety, że będę świetną babcią :) Rewelacyjna uwaga dla dwudziestolatki :))) Ale wiem, co miała na myśli.
W tym okresie powstały kolejne prace:
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających mojego raczkującego bloga.
Jak tylko skończę z działaniami archiwalnymi, zacznę pisać o tym, co robię obecnie, a jest to coś zupełnie innego niż haft czy szkice :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za poświęcony czas i każde pozostawione słowo :)