Witaj miły Gościu! Bardzo się cieszę, ze odwiedzasz mojego skromnego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza. Proszę podpisz się lub nawet zostaw adres e-mail do siebie :) Miłego oglądania!

niedziela, 15 stycznia 2017

Metryczka dla Michalinki

Witajcie!

Już tak dawno mnie tu nie było, że aż wstyd... Mówiłam,że po kiermaszu będę tu częściej bywać, a tu miesiąc minął niepostrzeżenie... No cóż, ale jestem w końcu!  :)

Na początek chciałam wszystkim podziękować raz jeszcze za wsparcie kiermaszu dla Amelki oraz życzyć samych wspaniałości w nowym roku - aby dopisywało zdrowie, szczęście i wena twórcza :)

Dziś przyszedł czas na pokazanie metryczki, która powstała już rok temu. Miała być prezentem z okazji narodzin pewnej Małej Księżniczki, a tymczasem stała się prezentem z okazji 1. urodzin. Cóż, czasem tak bywa, że nie wszystko jest tak, jakby się chciało. Nie mogłam Wam też wcześniej jej pokazać, ponieważ mama Małej Księżniczki wie o moim blogu i wolałam nie wyzykować "spalenia" niespodzianki :)

Wczoraj metryczka trafiła w odpowiednie rączki, więc pokazuję i Wam: 


To już kolejny haft, na którym wykorzystuje tę samą  czcionkę - strasznie przypadła mi do gustu, choć zdecydowanie do szału doprowadzają mnie takie półkrzyżyki-trójkąciki, zahaftowane pół okienka na kanwie. No po prostu bialej gorączki można dostac, ale efekt wart jest zachodu :)


Wzór metryczki nie był przypadkowy - rozważałam jego wyszycie, gdy przygotowywałam metryczkę dla mojej Księżniczki. Mam  tak wiele wzorów, że po prostu niemozliwe wydawało się wybranie jednej. U mnie w końcu padło na misiowe pranie (metryczka TU), a bobas z butelką trafił na Michalinkę :)
Swoją drogą nie macie czasem wrażenia, że posiadanie duże ilości wzorów to z jednej strony tragedia? ;)

Wklejam jedno zdjęcie przed wykonaniem backstitchy. Różnica w przypadku tego wzoru nie jest powalająca, ale zauwazalna...


Przynajmniej misiaczek i bobasek się uśmiechają :)


 Na dzisiaj to tyle. Mam Wam jeszcze parę rzeczy do pokazania, ale mój właściwy laptop jest w naprawie, a na tym, na którym teraz pracuję, pisanie czegokolwiek to udręka - jest do bólu powolny, a oprogramowanie stare, jak i sam laptop, więc cudów nie stworzę... Jak przyjdzie laptop z komputerowego spa, to wstawię kolejnego posta :)

I jeszcze małe wspomnienie czasów przedkiermaszowych - tak oto moja Księżniczka brała czynny udział w przygotowaniach - namiętnie odrywała wszelkie naklejki adresowe z otrzymywanych paczek ;)


Dziękuję wszystkim, którzy mnie odwiedzają, a szczególnie tych, którzy pozostawiają po sobie ślad w postaci komentarza.