Witajcie!
Ojojoj, jak mnie tu dawno nie było!!! :( Mam tyle prac do pokazania, ale jakoś tak się złożyło, że nie miałam kiedy zasiąść do komputera. Również przez kolejne zamówienie, które zabrało mi ładnych kilka wieczorów, dłuuuugich wieczorów :)
Długo się zastanawiałam, co by tu "rzucić na tapetę" i padło na drób ;)
Jakiś czas temu udało mi się okazyjnie odkupić cały karton drewnianych przedmiotów do decoupage, wśród których znajdowały się... kury :)
Gdy je zobaczyłam, od razu przyszła mi na myśl jedna serwetka, którą koniecznie musiałam wykorzystać :) Wiecie, jak to jest - czasem w głowie powstaje jakiś pomysł i po prostu trzeba go zrealizować.
Tak powstała moja pierwsza kura - w groszki :)
Ponieważ sama serwetka (klejona na żelazko) wyglądała "płasko" i nudno, postarzyłam brzegi patyną i wydaje mi się, że kurka nabrała trochę wyrazu.
Dostała też wstążeczkę na szyję z kokardką :)
Drewniana kurka była wykonana z solidnej, grubej dechy (0,7 cm), której rantów nie udało mi się nie upaprać ;) W ruch poszła więc czarna farba i z efektu byłam zadowolona.
Nigdy nie wiadomo, jak ktoś będzie chciał zawiesić taką "tabliczkę". Ja jakoś odruchowo ozdobiłam kurkę w taki sposób, że "patrzyła" w lewo, ale potem postanowiłam zrobić to samo z drugą stroną, żeby ewentualny nowy właściciel mógł sobie zawiesić kurkę w taką stronę, jaką będzie chciał :)
Kura ma wymiary 23,5 x 16 x 0,7 cm.
Potem powstała druga kura - z przesłaniem ;)
"Kura" skojarzyła mi się z koszmarnym określeniem "kury domowej". Trzeba było je jakoś sprytnie odczarować ;)
W dzisiejszych czasach coraz więcej kobiet jest niezależnych, silnych i szczęśliwych z tym, co mają. W większości jest to także mój opis i absolutnie NIGDY nie zakwalifikowałabym siebie, jako kury domowej. Za to "menager" brzmi dumnie (choć ja i tak więcej czasu spędzam w pracy, niż na prowadzeniu domu) :)
Boki postarzyłam patyną, ale tym razem trochę mocniej niż przy "groszkowej" kurze.
Już dawno chciałam wykorzystać ten motyw niebieskich kwiatów - są przepiękne! Hmmm, no tak - niebieski to mój ulubiony kolor, a te retro-kwiaty mają w sobie jakiś taki czar i urok :) Choć i tak musiałam je trochę "dopracować" i wycieniowałam przy pomocy tej samej pasty, której użyłam do postarzania brzegów.
Obie zawieszki otrzymały sznureczki z zasobów "przydasi", czyli rzeczy "z odzysku". Ta konkretna zawieszka dostała czerwony sznureczek uratowany z porwanej torby na prezenty :) - ładnie kontrastował mi z całością.
W tym przypadku na drugiej stronie pojawił się tylko mój ulubiony stempelek "HANDMADE Made for you" :) Wiecie co? "Praktyka czyni mistrza" - ostatnio malowanie szablonami wychodzi mi idealnie!!! (Tfu tfu tfu - żeby nie zapeszyć!!!)
Hmmm, zakończę pewną refleksją... Jakiś czas temu zapisałam się na grupie na FB pod nazwą "Decuholicy". I tak sobie myślę... Wiecie, kiedy pasja tworzenia staje się jak powietrze, wewnętrzną koniecznością, obsesją? Kiedy na pytanie: "Co chciałabyś dostać na prezent?" przed oczami staje pędzelek skośny do cieniowania i silikonowa foremka z zawijaskami ;))))) Tak, tak - to już choroba :)))) Ale mi z tym dobrze ;)
Dziękuję Wam za odwiedziny i czasami kopa do tego, by zmobilizować się do kolejnego posta - tak jak w tym przypadku! Choć wyszedł trochę przydługawy ;)
Dziękuję tym, którzy dotrwali do końca i życzę udanego weekendu!!!
słodziutkie te kury, napis wymiata:D
OdpowiedzUsuńŚwietne te zawieszki, faktycznie napis jest super :)
OdpowiedzUsuńBoskie są obie kurki, to hasło mnie rozwaliło na łopatki, a pierwsza kurka skradła serce, jakby tak połączyć obie to mamy kurę idealną :) dla mnie.
OdpowiedzUsuń