Strony

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Nagroda :)

Witajcie!
 
Wiem, że nieładnie się chwalić, ale spotkała mnie ostatnio miła niespodzianka.
Pewnie te z Was, które mają lub miały do czynienia z haftem krzyżykowym, znają czasopismo Hafty Polskie (teraz Igłą Malowane). Otóż wydawnictwo zorganizowało dla swoich czytelników przygotowało fajne zabawy.
Ostatni konkurs dotyczył przygotowania wzoru haftu ze zdjęcia.
Udało mi się znaleźć w trójce zwycięzców :)))
 
Oto moja praca
 
Nagrodą była kanwa oraz zestaw muliny do wyhaftowania zwycięskiego wzoru!
 
 
Wydawnictwu bardzo dziękuję za piękną nagrodę!
 
Teraz nie pozostało nic innego jak przejść na emeryturę i "dziubać" hafcik ;)
 
A tak serio - już niedługo nowy post z najnowszą pracą. Skończona kilka dni temu, ale jeszcze nie było sesji zdjęciowej ;)
Do tego dzisiaj jedna praca poszła w świat - jedzie sobie w pudle nad morze :)
 
Dziękuję, że do mnie zaglądacie.
Miłego wieczoru

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Metamorfoza

Witajcie!
 
Coś mnie tu nadzwyczajnie dużo ostatnio :)
Dzisiaj krótki post, bo i historia pracy krótka.
W zeszłym roku w markecie do zakupów dodawano podkładki pod napoje. Szczerze mówiąc nieciekawe - z jednej strony kalendarz, z drugiej reklama produktów. No i tak sobie podkładki przeleżały roczek, aż w zeszłym tygodniu dostałam olśnienia - dam im drugie życie :)
 
Tak wyglądały podkładki w ich pierwszym wcieleniu:
 
 
A to ich drugie życie - po decoupażowej metamorfozie :)
 
 
To są dwie podkładki, ale każda ma dwie strony. A że serwetka z mufinkami miała cztery różne wzory ciasteczek, to każda strona dostała swoją własną mufinkę :)
 
 
Aaa, zapomniałabym wspomnieć - nie mogło oczywiście i w tej pracy zabraknąć elementu "pierwszego razu" :) Tym razem jest to moja pierwsza przygoda z pastą postarzającą.
Co sądzicie o efektach?
 
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.
 

sobota, 21 czerwca 2014

"Buty dla szewca" :)

Witajcie !

Tak, to znowu ja - tym razem napisanie następnego posta nie zajęło mi całego miesiąca  ;)

Tytuł posta trochę przewrotny. Pewnie wszyscy znają powiedzenie: "szewc bez butów chodzi". A więc szewc to ja, a buty to wytwory moich rąk. Jak do tej pory wszystko, co robiłam, albo było  robione dla konkretnej osoby albo szybko znajdowało dom. A moje "przydasie" walają się wszędzie po pokoju... Jako że decoupażowe szaleństwo trwa nadal, to postanowiłam zrobić sobie koszyczek chociaż na moje serwetki :)
I wyszedł tak:


Koszyk jest dość duży, bo musiał pomieścić całe paczki serwetek.
Przybliżone wymiary to 31 x 20 x 18 cm


Na wieczku stosowny napis - moja pierwsza próba laserowego wydruku na serwetce (o dziwo drukarka to przeżyła) :)


Do ozdobienia koszyczka wykorzystałam elementy z dwóch rodzajów serwetek oraz wstążkę dopasowaną kolorystycznie do dolnego zielonego motywu.



Cały koszyczek wypleciony został zwykłym splotem ósemkowym...


... a na wieczku jest połączenie splotu ósemkowego i prostego (moja pierwsza próba wykorzystania splotu innego niż ósemkowy). Efekt nawet mi się podoba, chociaż praca szła mozolnie.


A tak wygląda koszyczek już zapełniony serwetkami. Hmm, myślałam, że będzie dużo miejsca, ale chyba nie doceniłam mojego zbioru serwetek... :( No więc koszyczek już się zapełnił, ewentualnie mogę jeszcze serwetki trochę ścieśnić i wepchnąć jeszcze małe co-nieco...

 
Przy okazji - częścią serwetek chętnie się wymienię (info TU).
 
Dziękuję Wam za odwiedziny i każde miłe słowo pozostawione po sobie.

środa, 18 czerwca 2014

Pędzelek gąbkowy - homemade :)

Dobry wieczór!
 
Ojej, po ostatnim poście zapowiadałam, że będę tu bywać częściej, a tu proszę... miesiąc minął jak z bicza trzasł! Kiedy??? Jeśli ktoś ma patent na zatrzymanie lub chociaż spowolnienie czasu to ja bardzo chętnie posłucham! Wam też czas tak szybko ucieka?
 
No ale do rzeczy. U mnie fascynacja decoupagem trwa nadal. W kilku pracach zamiast malowania pędzlem używałam gąbeczki. Trochę mi szkoda było pieniędzy na kupne pędzle gąbkowe, więc "paćkałam" kawałkiem zmywaka kuchennego :) Ale ma to swoje wady - kiepsko się trzyma, a poza tym farba właziła mi pod paznokcie i trzeba było ją stamtąd dług wypłukiwać.
Rozwiązanie? Zrobić domowy pędzelek gąbkowy :) Muszę przyznać, że już wypróbowałam mój wynalazek i się sprawdził, więc postanowiłam podzielić się nim z Wami :)
Materiały dostępne chyba w każdym domu - głównie z recyklingu :) A więc pożyteczne w dwojaki sposób - nie produkujemy dodatkowych śmieci, a tworzymy coś, co nam się przyda.
 
W trakcie pracy (krótkiej) robiłam zdjęcia, żeby łatwiej przekazać co i jak. Pracy naprawdę niewiele i czasu też nie zabiera dużo.
No to do dzieła!
 
Do wykonania pędzelka gąbkowego (ja robiłam od razu dwa) potrzebujemy:
 
 
- zmywak kuchenny
- nakrętki plastikowe od napojów
- korek od wina
- pistolet z klejem na gorąco
- nożyczki
- nożyk do tapet
 
 
Ze zmywaka wycinamy okrągłe gąbeczki odpowiadające wielkością zakrętkom.
 
 
Sztywną częścią wkładamy do zakrętki.
Na początku planowałam wkleić je klejem na gorąco, ale okazało się, że gąbeczki świetnie się trzymają same, a dzięki temu, że nie są przymocowane na stałe, po malowaniu możemy je wyciągnąć i umyć :)
 
 
Korek od wina, jeśli był używany i ma ubytki, ścinamy po jednej stronie...
 
 
... i składamy w całość :)
 
 
Na ściętą część korka nakładamy klej na gorąco...
 
 
... i przyklejamy do wierzchu nakrętki.
 
 
I nasze pędzelki gotowe :)
 
 
Średnica zależy od wielkości nakrętki. U nie w roli głównej wystąpiła nakrętka od butelki z mlekiem oraz od soku w kartoniku.
 
 
Jak już wspomniałam, malowanie odbywa się całkiem przyjemnie i znacznie wygodniej niż trzymając zmywak w ręce :)
 
Ma nadzieję, że mój mini-kurs komuś się przyda. Dajcie znać, jak Wam się podoba mój pomysł :)
 
Życzę spokojnej nocki i dziękuję, że jesteście ze mną, choć tak rzadko piszę nowe posty (co nie znaczy, że za kurtyną nie dzieją się kreatywne rzeczy).
Do zobaczenia w następnej odsłonie :)