Strony

wtorek, 28 stycznia 2014

Filiżanka XXL

Witam Was bardzo gorąco!
 
Ojojoj, ale mnie tu strasznie dawno nie było... Co prawda odwiedzałam Wasze blogi na bieżąco, w biegu, ale na wstawienie nowego posta nie było czasu :(
Początek roku dla kadrowych i księgowych to istny koszmar i niezmiennie co roku daje tak samo w kość... Praca zabierana do domu często nie pozwalała zająć się moim hobby, a nawet gdy miałam chwilkę czasu, to po prostu padałam na twarz.
 Szczerze mówiąc szał jeszcze się nie skończył, ale w ostatni weekend spięłam się i wreszcie skończyłam moje ostatnie zamówienie z zeszłego roku. Trzeba by je nazwać "zamówieniem z brodą", bo dostałam je chyba we wrześniu (ups!) z terminem wykonania na luty i tak jakoś mi zeszło...
 
Ale w końcu udało się i tak oto powstała najnowsza filiżanka XXL.
 
 
Róże z krepy włoskiej w dwóch kolorach - blado-różowym i ciemno-różowym.
 
 
 
 
Powiem Wam szczerze, że zakochałam się we włoskiej krepie - lepiej się z niej kręci różyczki, nie jest tak delikatna i daje ładniejsze efekty.
 
Teraz kilka zdjęć w bardziej naturalnych kolorach (ostatnio lubię się bawić różnymi opcjami w moim aparacie).
 
 
 
 
 
Delikatna ażurowa rączka dopełnia całości.
 
 
Z racji tego, że filiżanka jest naprawdę spora, to wstążka 25 mm wydała mi się zbyt delikatna, stąd wybór padł na podwójną kokardkę.
 
 
Z początku chciałam postawić na róże w kilku pastelowych kolorach, ale... wyszło jak zawsze i jestem zadowolona z efektu -dwa odcienie różu naprawdę ładnie się prezentują.
 
 
Dla tych, którzy wytrwali do końca, mała wzmianka pogodowa :)
Wszystkich nas ostatnio zmroziło, ale najpiękniej wyglądają drzewa i krzewy - jak zatopione w lodzie :) Podziwiając tą pracę Matki Natury omal nie zaliczyłam bliższego spotkania z chodnikiem ;)
Tak na wszelki wypadek postanowiłam więc mój zachwyt przenieść w domowe zacisze :)
 
 
 
 
 
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo gorąco.
 Obiecuję, że jak minie ten kadrowy szał, wezmę się do roboty do będę miała więcej do pokazania. Zresztą szykują się chyba nowe zamówienia :)
 

niedziela, 5 stycznia 2014

Ozdobne mydełko

Witam serdecznie!
 
Dzisiaj będzie krótko. Wczoraj zapowiadałam, że powstała kolejna praca z cyklu "mój pierwszy raz" ;) W sumie trochę eksperyment, bo bez profesjonalnych preparatów, ale efekt nadzwyczaj zadowalający!
Przedstawiam Wam moje pierwsze decoupage'owe mydełko :)
 
 
Mało pracy (poza wycinaniem motywu), a ozdobiony przedmiot nie dość że ładny, to jeszcze użyteczny. ;)
 
 
Z racji tego, że u nas w użyciu jest tylko mydło w płynie, różane mydełko trafiło do mamy :)
W sumie ładnie zapakowany nadaje się na śliczny mały dodatek do prezentów.
 
 
Życzę wszystkim miłego wieczoru, a jutro przyjemnego dodatkowego dnia wolnego :)

sobota, 4 stycznia 2014

Słoiczki decoupage

Witam w Nowym Roku!
 
Na początek chciałabym wszystkim życzyć wszystkiego, co najlepsze w Nowym Roku! Aby zdrowie dopisywało, inspiracje płynęły wartkim strumieniem, a doba wydłużała się według zapotrzebowania ;)
 
Teraz do rzeczy.
Decoupage jednak wciągnął mnie jak ruchome piaski :)
Chciałabym Wam dziś przedstawić dwa słoiczki użytkowe (po kawie), które "popełniłam" na przełomie roku. Zaczęłam podkładem i spękaczem w zeszłym, a skończyłam już w tym roku. Inspiracja? Potrzeba uporządkowania szafki, w której sporo miejsca zajmują nieforemne opakowania rodzynek i kukurydzy do prażenia.
 
Rodzynki już jutro zamieszkają tu:
 
 
Wykorzystałam papier do decoupage z winogronem, który dostałam w moim pierwszym wygranym candy. Z cyklu "pierwszy raz" oprócz papieru należy wymienić cieniowania akrylami - nie najpiękniejsze, bo nie  dysponuję jeszcze opóźniaczem (ale jeszcze przed zakończeniem pracy nad tym słoiczkiem preparat został zamówiony!).
 
 
Przykrywka została ozdobiona śliczną bordiurą z serwetki, pocieniowaną farbą akrylową, którą wykorzystałam też do pocieniowania góry.
 
 
 Pierwszy raz użyłam też spękacza, który dostałam pod choinkę. Dodatkowo zrobiłam zielono-fioletowe przetarcia, żeby całość pasowała kolorystycznie do frontu.
 
 
Słoiczek na kukurydzę  wyszedł może mniej zadowalająco, ale może dlatego, że osobiście nie przepadam za tą przekąską (delikatnie mówiąc).
 
 
Czego użyłam? Spękacz i  medium do transferu wydruków (bo brak mi odpowiednich serwetek/papieru). Czyli raczej wersja minimum...
 
 
Elementy transferowe pokolorowałam farbami akrylowymi. Żadna rewelacja, bo ręce tu i ówdzie drżały ;) Ale efekt dla mnie w miarę zadowalający.
 
 
Tak prezentują się oba słoiczki  razem.
 
 
Gdy piszę tego posta, schnie właśnie klej na kolejnej pracy, a zamówiona filiżanka XL z różami krepowymi jest w częściach pierwotnych, gotowa do malowania.
Tajemnicza schnąca praca (drobiazg) to mój kolejny "pierwszy raz" i myślę, że jutro pstryknę fotki - jak naładuję baterię w aparacie, bo miga mi od tygodnia ;)
 
Pozdrawiam wszystkich i witam nowych obserwatorów. Dziękuję też za wszystkie komentarze - są dla mnie najwspanialszą nagrodą :)