Strony

czwartek, 18 sierpnia 2016

Akcje karteczkowe dla dzieci - puszczam w eter :)

Kochane moje!
 
Na wstępie powiem Wam, że jestem pozytywnie przytłoczona ilością zgłoszeń do akcji dla Amelki! Po prostu nie wierzę, że tyle nas jest!
 
Muszę tylko wspomnieć o jednej rzeczy - dziś pojawiło mi się kilka komentarzy-zgłoszeń od nadawców "anonimowych" z podaniem tylko adresu mailowego. Gdy wchodziłam na podane strony blogów, na niektórych publikowanie postów ustało w zeszłym roku. I nie bardzo wiem, co o tym myśleć... Rozsyłam maile ze szczegółami, ale gdzieś tam z tyłu głowy mam wrażenie, że coś tu nie gra... (komentarze u mnie pisane co 2 minuty). Więc jeśli do kogoś trafi mail, a nie zgłaszał się, proszę o informację i z góry przepraszam!
A jeśli ktoś faktycznie wprowadza mnie w błąd i zamieszcza komentarze nie w swoim imieniu, to bardzo proszę - uszanuj mój czas i daj decydować każdemu za siebie!
 
A teraz treść właściwa posta. Oprócz tego, że oferujecie swoją gotowość włączenia się do akcji na rzecz chorej Amelki, poznaję też nowe osoby i nowe chore dzieci. To smutne, że te maleństwa muszą tyle przejść w swoim krótkim życiu :(
 
Przedstawię Wam dziś dwie akcje karteczkowe dla takich dzieci. Nie trzeba robić wiele - wystarczy wysłać im kartkę! Ot, tyle! Ja jutro biegnę w poszukiwaniu odpowiednich :)
 
 
 
Dla chętnych przybliżam akcję nr 1: KARTKA URODZINOWA DLA MICHAŁKA
 
Michałek ma już prawie 6-lat i jest walczącym Małym Rycerzem.

Chłopiec jest po przerażającym nieszczęśliwym wypadku
(upadek z 3 piętra) na skutek którego ma uszkodzenie wiele narządowe.Przebył też złamanie obu nóg udowych, żeber, żuchwy, oczodołu, wstrząs i opuchnięcie mózgu.

Następstwem wypadku jest AUTYZM.
Chłopiec NIE MÓWI.

Ma silna nadwrażliwość na dźwięk a leki u niego sa już codziennoscia.Konieczność leczenia, rehabilitacji, trud walki o lepsze jutro towarzyszyć mu będzie już zawsze.

Nie wiele rzeczy go cieszy, wywołanie uśmiechu na jego twarzy to sprawa bardzo trudna ale i też priorytetowa dla mamy, która sama wychowuje chłopca.

Dziś pomoc w wywołaniu uśmiechu u niego
możesz i Ty ♥ ♥ ♥
https://www.facebook.com/events/622525604574997/#
 
 
Akcja nr 2: POCZTA NADZIEI DLA MADZI NALEPY
 
Madzia - ma niespełna 12 lat i od ponad 3 lat walczy z potworem, któremu na imię Mięsak Ewinga z przerzutami do płuc. To niezwykle zjadliwy nowotwór kości. Dwa lata temu było blisko wygranej. Potwór nie ustąpił jednak pola. Usunięty z jednego miejsca pojawia się w kolejnych.
Madzia jest bardzo dzielna, choć strach towarzyszy jej i jej najbliższym nieustannie. Rok temu, gdy zaczynaliśmy akcję okazało się, że jest to najlepszy z możliwych i dostępnych dla każdego sposobów na choć chwileczkę zapomnienia , na wywołanie uśmiechu... Wiemy, że akcji karteczkowych jest wiele. I zachęcamy do dołączenia do każdej, którą zauważycie. W ten nie wymagający wysiłku sposób dacie moc energii Wojownikom.
Wśród nich jest Madzia. Walczy, ale czasem brakuje jej sił. Aby jej ich dodać wystarczy niewiele - karteczka ze zwierzakiem (Madzia kocha je najbardziej), znaczek i kilka słów wsparcia, pełnych wiary i nadziei na wygraną. Takich prosto z serca... I już.
Aaa! I najważniejsze. Adres:
Madzia Nalepaul. Kościuszki 21
56 - 100 Wołów

Kochani - siła psychiczna, pozytywne nastawienie i uśmiech są równie ważne jak zastrzyki, operacje, kroplówki czy naświetlania. Każdy może dołożyć swoją cegiełkę w zwycięstwo Madzi nad rakiem.

MISJA - Eksmisja. Madzia Nalepa walczy z Mięsakiem Ewinga.


Poczta Nadziei dla Madzi Nalepy https://www.facebook.com/events/1599551166989838/
 
 
 
 
Dziękuję każdemu, kto przeczytał tego posta, mimo że zabrakło w nim prac i obrazków.
Ale czasem są rzeczy ważniejsze. Ważne, by jak najwięcej osób dowiedziało się o tych chorych aniołkach :)
Pozdrawiam serdecznie

sobota, 13 sierpnia 2016

Serduszko i podkładki decoupage

Witajcie!

Czy u Was pogoda też taka zwariowana? Rano mżawka i pochmurno, a wieczorem już bardzo ciepło i właściwie duszno... Ufff!
Dziś post pokazujący dwie kolejne prace, które wyszły z mojego "warsztatu" (swoją drogą muszę Wam go kiedyś pokazać). Technika - decoupage, bo jakoś ostatnio króluje. Nic wielkiego, takie dwie drobnostki.

Pierwszą jest serduszko-zawieszka w kolorystyce fioletowo-zielonej.


Po jednej stronie tradycyjny napis "Home Sweet Home" wykonany metodą transferu na medium plus drobne fiołeczki korespondujące z drugą stroną serduszka.


Na drugiej stronie fiołeczki z wersji "maxi" z delikatnymi spękaniami po jednej stronie. Po obu stronach serduszka brzegi wycieniowałam na kolor pasujący do kwiatków.
Do tego wszystkiego jest cienka biała satynowa wstążka i dwa drewniane koraliki przemalowane pod kolor całości i polakierowane :)


Wymiary serduszka: 7,5 x 13 cm


Na drugi ogień poszły podkładki pod zimne napoje - dwustronne. Wymiary: 9,3 x 9,3 cm


Po jednej stronie motyw w popielu z jednej serwetki, ale w sumie każda podkładka nieco różni się od reszty. Uznałam, że tak będzie ciekawiej :)


Po drugiej stronie, dla ożywienia sytuacji, śliczne słoneczniki, takie trochę w odsłonie retro, ale ja je lubię. 


Po naklejeniu serwetek podkładki wydały mi się jakieś... nudne, niedokończone, więc "machnęłam" brzegi patyną :) Na zdjęciach poniżej efekt przed i po postarzaniu. Jak myślicie - następnym razem cieniować czy nie?



I prezentacja zastosowania. Swoją drogą trochę się obawiam, czy lakier akrylowy, którego użyłam do podkładek, przeżyje spotkanie z gorącymi napojami... Macie jakieś doświadczenia w tym temacie?


A tak wyglądają zapakowane :)


Dziękuję za odwiedziny i jeśli jeszcze ktoś nie słyszał o naszej małej Amelce, to zapraszam TU.
Zmykam, bo oczy same mi się zamykają, a obiecałam sobie, że dziś pójdę wcześniej do łóżka (no cóż, obiecanki-cacanki ;) )
Buziaczki

środa, 10 sierpnia 2016

Podziękowanie od Księżniczki

Witajcie!
 
Na początku chciałabym przypomnieć o akcji dla niezwykłej Amelki - szczegóły TU. Każda pomoc się przyda!
 
Dziś będzie krótko w temacie robótkowym, bo na razie jedna praca, a ja padam na mordkę...
Długo powstawało, ale w końcu udało mi się ukończyć haftowane podziękowanie od mojej Księżniczki dla pewnej osoby, która czuwała nad jej rozwojem od 3 miesiąca życia. Wygląda tak:
 
 
 I w innych aranżacjach:
 
 
 
Już kilka razy miałam Wam wspomnieć, czego nie lubię robić. Wyjątkowo podoba mi się ta czcionka i korzystałam z niej już wiele razy, ale prawdziwą zmorą w niej są półkrzyżyki. Ale nie takie, że robi się tylko skosik w jedną stronę, ale trzeba wyhaftować taki mini-trójkącik. Białej gorączki można przy tym dostać, ale trzeba przyznać, że efekty są świetne. No więc zaciskałam zęby i jakoś poszło. Znowu :) A tu w zbliżeniu, gdzie te trójkąciki się pojawiały:
 
 
 I jeszcze tradycyjne porównanie bobasa z backstitchami i bez :) Normalnie mordka nabrała wyrazu :)
 
 
I to by było na tyle. Mówiłam, że będzie krótko i na temat. :)
 Zaczołgam się teraz do łazienki ogarnąć się trochę i złożę moją mordeczkę na podusię...
Dobranoc i dziękuję za odwiedziny :)
 

piątek, 5 sierpnia 2016

Koszyczki ze wstążką cz.2

Witajcie Mróweczki Kochane!
 
Księżniczka śpi, podłogi schną, więc mogę chwilkę wpaść na bloga, zanim zabiorę się do pracy robótkowej ;)
Na wstępie o kiermaszu dla Amelki - ruszamy z całą akcją, miejsce załatwione, rozeznanie papierologiczne zrobione, więc... zaczynamy. Wczoraj wieczorem rozsyłałam maile w prawie szczegółów, dziś do kolejnych dwóch koleżanek, które się zgłosiły. Gdyby któraś jakimś cudem nie dostała maila, proszę to zgłaszać wraz z adresem mailowym - ponowię wysyłkę.
Bardzo Wam dziękuję za tak szeroki odzew! :*
 
A teraz robótkowo - jakiś rok temu pokazywałam Wam białe koszyczki ze wstążką. Dla przypomnienia można wejść TU. Nie wiem, jak to się stało, ale jakimś cudem nie pokazałam Wam wszystkiego, umknęły mi zdjęcia trzech sztuk i jedno zbiorcze. Żeby się nie rozpisywać ponad miarę, pokazuję zdjęcia:
 
Jak wspomniałam koszyczki są 3.
Pierwszy, najmniejszy, okrągły, ma średnicę 10 cm i wysokość 11,5 cm
 
 
 ...i wyplatane dno.
 
 
Drugi toprawie brat-bliźniak, ale ten urodzony wcześniej, bo ciut większy ;) Średnica 16 cm i wysokość 12 cm...
 
 
...i również wyplatane dno.
 
 
 
I ostatni - nie jest okrągły, denko na owalne o wymiarach 16,5 x 12 cm i jest wysoki na 10,5 cm.
 
 
Dno wyplatane.
 
 
A to cała rodzinka koszyczkowa razem :)
 
 
Dziękuję za odwiedziny i życzę pięknego i udanego weekendu pełnego słońca (dla tych, co chcą) oraz wypoczynku - mniej lub bardziej aktywnego :)
No to zmykam poczynić jakieś nowe dzieło, a raczej popchnąć te zaczęte ;)

wtorek, 2 sierpnia 2016

Drugie życie wazoników

Witajcie!
 
Na początek zacznę od tego, że odzew na mój apel w sprawie pomocy Amelce przerósł moje najśmielsze oczekiwania!!! Kochane Kobietki, jesteście THE BEST - wiedziałam, że mogę na Was liczyć, ale nie myślałam, że będzie Was tak dużo!  W związku z tym nie czekam do połowy sierpnia i już ruszyłam z załatwianiem organizacji aukcji. Gdy tylko będę coś wiedziała, na pewno dam znać :) Bardzo Wam dziękuję - po prostu poruszam się 5 cm nad ziemią - tak dodajecie mi skrzydeł!!!
 
A teraz przechodzę już do tematu robótkowego.
Jakiś czas temu uratowałam dwa wazoniki od wylądowania na śmietniku. Przygarnęłam z myślą, że je trochę przerobię, choć konkretnego pomysłu nie miałam. Oczywiście, najpierw musiały nabrać "mocy urzędowej", potem przejść dłuuugą terapię i dziś prezentują się tak:
 
 
A teraz trochę analiztyki ;)
Pierwszy wazonik miał bardzo tradycyjny kształt, za to malowane kwiatki (?) nie podobały mi się za grosz.
 
 
No więc najpierw przemalowałam gada na biało, przykleiłam motyw niebieskich róż, który męczył mnie już od dawna, a nie miałam go do czego wykorzystać, i domalowałam niebieskie pasy na nóżce i przy szyjce wazonika. I w sumie miałam zamiar na tym poprzestać, ale wazonik wydawał mi się strasznie goły. Padło na "chlapanie" i... to był strzał w dziesiątkę :)  Efekt zadowala mnie w całości :)
 
 
Małe porównanie "PRZED" i "PO" - co o tym sądzicie?
 
 
Z drugim delikwentem sprawa była jeszcze bardziej skomplikowana, bo absolutnie nie miałam na niego pomysłu. Najpierw z automatu przemalowałam na biało, ale żadna serwetka (a mam ich sporo) mi do niego nie pasowała...
 
Gdy już wybrałam serwetkę, okazało się, że tło zupełnie nie pasuje, wiec musiałam przemalować na piaskowy (czyli w sumie blisko koloru oryginalnego). Przykleiłam w końcu elementy z serwetki i nadal nie byłam zadowolona, bo wyglądały tak jakoś... płasko.
 
 
Padło na cieniowanie. Ponieważ nie byłam jeszcze pewna swoich sił w tym temacie, najpierw wazonik polakierowałam, żeby ewentualne pomyłki zmyć :) Przed i po cieniowaniu wygląda tak (zdjęcia nie porażają jakością, bo robione wieczorem - generalnie działam coś dopiero jak Ksieżniczka pójdzie spać):
 
 
Efekt końcowy - jak dla mnie zadowalający :)
Fotki z pleneru:
 
 
 
I z domu:
 
 
 
I małe "PRZED" i "PO":
 
 
Oba wazoniki od razu wędrują na stronę blogową "Na sprzedaż" - może ktoś będzie chciał je przygarnąć ;)
 
U mnie ostatnio przyrost weny i formy, więc jest kilka prac, które czekają na pokazanie światu (czyli Wam) i kilka w trakcie robienia. Jako że decoupage składa się głównie z czekania na schnięcie poszczególnych etapów, to mam "rozgrzebanych" w różnych stadiach kilka prac :) Jak tylko kolejno je skończę, postaram się jak najszybciej je Wam pokazać.
 
Pozdrawiam serdecznie i gratuluję tym, którzy wytrwali do końca :)